prollewak prollewak
452
BLOG

Nigeria - podróż w jedną stronę

prollewak prollewak Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

 

W połowie lat 90 USA i Europę zalała fala bardzo podobnych listów z Nigerii. Adresatami byli średniego szczebla przedsiębiorcy, pracownicy bankowi , świeżo upieczone wdowy po dość zamożnych  ( choć bez przesady) ludziach.  Piszący, wyższego szczebla urzędnicy  poprzedniego rządu nigeryjskiego (na ogół wiceministrowie lub szefowie państwowych koncernów  naftowych),  nigeryjscy przedsiębiorcy, córki różnych kacyków itd, zwracali się z propozycją wypłaty dużych prowizji, w zamian za pomoc, w wytransferowaniu nie całkiem legalnych pieniędzy do banków w Europie bądź karaibskich rajach podatkowych. W grę wchodziły sumy od kilku do kilkunastu milionów dolarów, czyli takie, z którymi adresaci się stykali i nie uważali za jakąś "astronomię", ale na tyle duze, że skłonni byli zaryzykować złamanie prawa.

 

 

Złamanie prawa, bo piszący , nie stawiając kropki nad "i", wyjaśniał, że  sam transferu dokonać nie może, ze względu na skomplikowane przepisy nigeryjskie i trudne do udokumentowania źródło pochodzenia. Po ludzku, był to apel: "Nakradłem się, pomóż wyprać, odpalę parę milionów".

  W razie odpowiedzi wyrażającej zainteresowanie, pojawiało się kolejne pismo, tym razem z jakiejś nowojorskiej, bądź londyńskiej kancelarii prawniczej,  zawierające bliższe dane nigeryjskiego kontrahenta, proszące o dane adresata, prośbę o założenie wspólnej  firmy np na Cyprze i sygnalizujące konieczność poniesienia pewnych kosztów, przed finalizacją przedsięwzięcia. Na tym etapie, proponowano też pierwsze spotkanie w Nigerii.

  Zdarzało się, że po paru dniach do delikwenta docierało ostrzeżenie wysłane przez resort spraw wewnętrznych Nigerii., ostrzegające przed nigeryjskimi oszustami. Zarówno ostrzeżenie, jak i dokumenty przesłane przez nigeryjskiego kontrahentów, wytrzymywały każde badanie, Również adresy i telefony okazywały się w pełni wiarygodne.

 

 

Do tego momentu opisywałem , rzeczy  znane mi z autopsji.  Kontakt z nigeryjskim sezamem utraciłem, wyciągając wraz z jej mężem , oszalałą koleżankę, która po wyczyszczeniu konta  firmy na "opłaty manipulacyjne" udawała się właśnie do Nigerii, na spotkanie z byłym ministrem Mgando. Sądząc po relacjach podobnych jej jeleni, którym udało się przeżyć - pewnie by nie wróciła. Na płycie lotniska oczekiwała by ją delegacja powitalna, która bezpośrednio z samolotu z Europy, wsadziła by ją bez kontroli celnej i paszportowej,( a więc bez  zaewidencjonowania wjazdu do Nigerii), do awionetki którą dostarczono by ją do jakiegoś sympatycznego, nie zatłoczonego miejsca. Tam gospodarze użyliby całego swego   uroku osobistego aby złożyła parę podpisów, np. pod pełnomocnictwami, wnioskami kredytowymi jej firmy bądź cesją udziałów. A póżniej...

 

 

Według służb amerykańskich, nigeryjskie numery, będące waricją nt. klasycznej metody  pod nazwą Hiszpński więzień, ogołociły naiwnych w Stanach, parunastu miliardów  {nie mylić z milionami) dolarów i nigdy nie udało się oszustów ująć.

Ciekawe detale  na ten pouczający temat:

 

 

http://www.viruslist.pl/news.html?newsid=743

 

 

http://www.policja.pl/portal/pol/1218/39219/

 

 

 

 

prollewak
O mnie prollewak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości